19.01.2014 | Czytano: 1561

Przerwana seria i przeciekający dach

Kiedyś musiało do tego dojść. Górale, którzy wyśrubowali rekord do 35 spotkań z rzędu bez porażki w unihokejowej ekstraklasie, doznali pierwszej przegranej od 17 grudnia 2011 roku! Wtedy przegrali z Szarotką 6:8, dzisiaj, w ostatnim meczu sezonu regularnego, ich serię przerwała Zielonka. Starta bolesna, bo mistrzowie Polski zostali zepchnięci z pierwszego miejsca.

Zdobyli tyle samo punktów, ale w myśl regulaminu, przegrali bezpośrednią rywalizację z wicemistrzami kraju. Mistrzowie Polski już w sobotę byli bliscy katastrofy, ale zaliczyli tylko „stłuczkę”. Dopiero w 83 sekundzie grający trener Bartosz Gotkiewicz przechylił szalę zwycięstwa na swoją stronę. Mimo, iż Górale prowadzili już 5:2, to dali się doścignąć gospodarzom. W końcówce jeszcze raz objęli prowadzenie, ale w 58 minucie i 6 sekundzie Sieńko wyrównał i doprowadził do dogrywki.

Do niedzielnej porażki doszło w cieniu skandalu. – Na boisku pojawiła się woda, dach przeciekał. Nie chcieliśmy kontynuować gry w takich okolicznościach, bo chodziło nie tylko o wynik, ale też o zdrowie zawodników. Sędziowie zmusili nas do gry. Boisko skrócono, ale było śliskie. Siaśkiewicz doznał kontuzji, a chwilę później po ostrym zagraniu Pelczarski znalazł się w szpitalu – komentuje Piotr Kostela.

Szarotka sprawiła swym fanom niemiłą niespodziankę w sobotę, przegrywając z Absolwentem. - Gospodarzom bardziej zależało na wygranej. Nam wydawało się, po ostatnich spacerkach, że zwycięstwo samo przyjdzie. Aby wgrać mecz, trzeba zostawić zdrowie na boisku, a my zagraliśmy bez zaangażowania – skomentował sobotni niewypał kapitan, Lesław Ossowski.

Nazajutrz 11- krotni mistrzowie Polski już nie pokpili sprawy i rozbili gospodarzy. – Wczoraj był nasz najgorszy występ w sezonie, ale dzisiaj pokazaliśmy, że mamy możliwości, by dobrze grać. Szybko objęliśmy prowadzenie i potem kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na boisku. Cała drużyna się zmobilizowała i zagrała dobre spotkanie – twierdzi Lesław Ossowski.


MUKS Zielonka – Górale Nowy Targ 7:8 D (1:2, 1:3, 5:2; 0:1) i 6:2 (2:0, 2:2, 2:0)
Bramki dla Górali: Widurski 2, Kostela 2, Żuk, Pelczarski, Gotkiewicz (I mecz); Kostela 2 (II mecz).

Górale: Pawlik; Gotkiewicz – Pelczarski, A. Tylka – Turwoń; Żuk – Kostela – Brzana, Siaśkiewicz – Widurski – Bełtowski oraz Korczak.

- Sobotni mecz stał na wysokim poziomie – mówi Piotr Kostela. – Typowy mecz walki. Dużo ostrych spięć, ale w ramach przepisów. Udało nam się dobrze wejść w mecz, grając pewnie w obronie. Po koniec pierwszej tercji zdobyliśmy dwa gole. Najlepsza w naszym wykonaniu był druga odsłona. Odskoczyliśmy od rywala na odległość trzech bramek, a mogliśmy więcej, gdybyśmy wykorzystali wyśmienite sytuacje. W trzeciej części gry niepotrzebnie cofnęliśmy się do defensywy, zbyt dużo dyskutowaliśmy i to się zemściło. Oni zdobyli gola i w nasze poczynania wkradały się nerwy. Na szczęście w 83 sekundzie dogrywki Bełtowski wycofał do mnie piłeczkę, którą zagrałem do Gotkiewicza, a ten umieścił ją w długim rogu bramki. Bardzo dobrym manewrem było przesunięcie Widurskiego z obrony na środek ataku. Zdobył trzy gole, został odkryciem meczu. Świetnie walczył. Cieszy też postawa Pawlika w bramce.

Nazajutrz górale już nie byli dobrym nastroju. – Ospale zaczęliśmy – twierdzi Piotr Kostela. – Gra nam się kompletnie nie kleiła. Ale to co się potem wydarzyło należy nazwać skandalem. Na boisko zaczęła lać się woda z przeciekającego dachu. Boisko było śliskie. Zostaliśmy zapytani, czy chcemy kontynuować grę. Nie chcieliśmy, ale sędziowie nas do gry zmusili. Boisko zostało skrócone. W trakcie gry bez przerwy ktoś biegał i wycierał boisko, dochodziło do sytuacji, że zderzaliśmy się ze sprzątaczami. Udało nam się dojść rywala na 3:2, ale wtedy wydarzyły się dramatyczne sceny. Siaśkiewicz doznał kontuzji, chwilę później po ostrym ataku do szpitala odwieziony został Pelczarski. W takich okolicznościach, mimo walki w trzeciej tercji, trudno było dojść rywala. Świetnie bronił im bramkarza, nam szwankowała precyzja w strzałów. Gdyby nie te okoliczności, to to mecz mógł się inaczej potoczyć.


Absolwent Siedlec – Worwa Szarotka Nowy Targ 8:5 (2:3, 3:1, 3:1) i 5:14 (2:5, 3:6, 0:3)
Bramki dla Szarotki: Chlebda, Ryś, Ossowski, Ligas, Dziurdzik (I mecz); Chlebda 5, Luberda 3, Dziurdzik 2, Ligas, Ossowski, Leja, Jachymiak (II mecz).

Szarotka: Batkiewicz; Dziurdzik – Panek, Barszczewski – Ryś; Ślusarek – Luberda – Ligas, Chlebda – Augustyn – Ossowski, Leja – Jachymiak – Leśniak.

- Zasłużenie w sobotę przegraliśmy, gospodarze byli lepszym zespołem, bardziej im zależało na wygranej – twierdzi kapitan Szarotki, Lesław Ossowski. – Po ostatnich spacerkach wydawało nam się, że łatwo wygramy, że piłeczka sama będzie wpadać do bramki. Tymczasem z drużynami z pierwszej czwórki trzeba zostawić zdrowie na boisku, by coś osiągnąć. Nam zabrakło zaangażowania. Słaby mecz w naszym wykonaniu. Bardzo, ale to bardzo dużo chaosu w naszej grze, a do tego doszła nieskuteczność. Nie potrafiliśmy wykorzystać nie 100%, ale nawet 200% sytuacji. Nie pamiętam, kiedy marnowaliśmy tak dogodne sytuacje. To był najsłabszy nasz występ w sezonie. Nazajutrz okazało się, że był to wypadek przy pracy. Drużyna się zmobilizowała iż zagrała fajnie. Przede wszystkim dobrze w obronie, a do tego doszła skuteczność. Chociaż mogliśmy wygrać w wyższych rozmiarach. Szybko zdobyliśmy pięć bramek i potem kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na parkiecie. To spotkanie pokazało, że mamy możliwości, by dobrze grać.


W pozostałych spotkaniach
Multi 75 Killers Kraków – Pionier Tychy 9:7 i 4:10
Olimpia Łochów – ULKS Józefina przełożona na 25 i 26 stycznia.

LP
DRUŻYNA
MECZE
PUNKTY
BRAMKI
1
Zielonka
14
37
122-62
2
Górale
14
37
154-76
3
Worwa Szarotka
14
31
165-72
4
Absolwent
14
21
110-90
5
Pionier
14
17
72-131
6
Multi Killers
14
12
67-133
7
Józefin
12
4
47-117
8 Olimpia 12 3 50-104

15 lutego rozpoczyna się faza play off według klucza: 1-8, 2-7, 3-6, 4-5.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama